– Nie wniosę oskarżenia. horyzontem. - Nie wygłupiaj się. - Berneda nie chciała słuchać i obie, Caitlyn i Kelly, zostały – Cześć, RJ – powiedziała, jej głos był bez tej chrypki, jaką słyszało się w rozmowach tamtego dnia. Funkcjonariusze rozmawiali z sąsiadami, przyjaciółmi, krewnymi. Szukaliśmy Bentz odezwał się do niego, zanim ona wyląduje na Zachodnim Wybrzeżu. A teraz ktoś celowo ściąga go do Los Angeles. Ani przez chwilę nie wątpił, że ten, kto - Wszystko tak się zagmatwało. - Znów poczuła znajomy ciężar, jakby dwie tony przygniatały pierś, nie pozwalając oddychać. Adam położył rękę na dłoni Caitlyn. W jego oczach odbijała się ciemność nocy. Dłoń miał ciepłą. Szorstką. Silną. Jego uścisk uspokoił ją natychmiast. - Pora, żebyś się odprężyła - powiedział cicho. - Poradzimy sobie z tym. - Na pewno? - Tak. - Uśmiechnął się łagodnie. Był przystojny, choć nie należał do mężczyzn od razu rzucających się w oczy. Miał w sobie jednak coś, co przyciągało uwagę i budziło zaufanie. Caitlyn przypuszczała, że pod maską powściągliwości skrywał namiętność i kilka innych sekretów. - Masz jeszcze jakichś pacjentów? - zapytała, cofając rękę, gdy kelnerka przyniosła napoje. - Czy już państwo wybrali? Adam spojrzał na Caitlyn pytająco. - Co byś chciała? - Czerwony ryż z krewetkami i smażoną okrą. - Caitlyn uśmiechnęła się z trudem. - Ulubione danie ojca. Prawdziwa południowa kuchnia. Adam zaśmiał się cicho. - Poproszę kotlet wieprzowy z chlebem kukurydzianym i sosem beszamelowym. - Coś jeszcze? - zapytała kelnerka. - Wino? - Adam uniósł pytająco brew, ale Caitlyn potrząsnęła głową. Lepiej nie ryzykować. - Może kawałek ciasta orzechowego na deser - Adam zwrócił się do kelnerki scenicznym szeptem i podał jej kartę dań. - Oczywiście. Po raz pierwszy od śmierci Josha Caitlyn poczuła się bezpieczna. Mogła się wreszcie trochę odprężyć. Adam opowiedział kilka starych dowcipów, rozśmieszył ją i wreszcie przestała się zamartwiać, przynajmniej przez chwilę. Kiedy kelnerka przyniosła talerze, Caitlyn wrócił apetyt i ochoczo zabrała się do jedzenia. - Chyba jestem ci winna przeprosiny - powiedziała, widząc, że Adam jej się przygląda. - Za co? - Za to, że o mały włos nie zepsułam wieczoru - potoczyła wzrokiem po sali - to był świetny pomysł. - Tak mi się wydawało. - Myślę, że możemy go jeszcze ulepszyć. - Jak? - Możemy zabawić się w doktora. - Uniosła niesfornie brwi, a kiedy zobaczyła jego poważną minę, dodała: - Ja będę doktorem, a ty pacjentem. - Odłożył widelec. - Caitlyn? - Będę takim doktorem jak ty. Z tytułem naukowym. Teraz ja zrobię ci psychoanalizę. - Och! - Roześmiał się szeroko. - A już myślałem... - Mam cię! - Zachichotała. - Wiesz, ja naprawdę lubię się powygłupiać, tylko ostatnie dni były dość ponure. Odłożył sztućce, przekrzywił głowę i przyjrzał jej się z uśmiechem. - Jesteś niesamowitą kobietą, Caitlyn. - Tak sądzisz? - droczyła się z nim. - Skomplikowaną. samochód Sherry Petrocelli. Ale Bentz się nie łudził. Ktoś, kto zabija z taką łatwością, wie, Montoya odsunął pustą filiżankę. śmierć, ale też zniszczył własne życie. Czym jest całkowita, przerażająca samotność? – wysłała, żeby Jennifer mogła się pokazać. O co jej naprawdę chodziło? – Proszę bardzo, rób, co możesz, żeby się pozbyć taśmy z ust, i wrzeszcz, ile sił w - Wiesz z kim. Nie udawaj zdziwionej. Domyśliłam się. - Cricket pociągnęła duży łyk, nie spuszczając wzroku z siostry. - On cię wykorzystuje - dodała. - Jeśli liczysz na to, że przyjdzie tutaj, porwie cię i ożeni się z tobą, to jeszcze raz dobrze to sobie przemyśl. Sugar nie była naiwna. - Przynajmniej spędziłam noc w domu. - Tym gorzej dla ciebie. Wezmę prysznic i idę do pracy. Nikt do mnie nie dzwonił? - Nikt, kto miałby ochotę się przedstawić. - Co masz na myśli? - Głuche telefony. - Pomyłki? - Może tak... niektóre, ale... - Sugar wzruszyła ramionami i postanowiła nie martwić młodszej siostry. - Pewnie to nic takiego. - Założę się, że to jakiś czubek z klubu. Klienci... tak ich nazywasz? Więc klienci Pussies In Booties nie są najwyższej próby. Sugar zjeżyła się. Znów załatają fala wstydu, ale zdławiła to uczucie. - Płacę nasz czynsz i jeszcze trochę zostaje na koncie. - Tak, tak, wiem, już to słyszałam. - Cricket dopiła kawę i wstała. - Kiedyś będę miała klientów, którzy będą mi dawali studolarowe napiwki, i nie będę musiała za to zdejmować ciuchów. - Już to widzę - powiedziała Sugar i natychmiast tego pożałowała. Cricket zaklęła cicho i weszła do domu. Po chwili dał się słyszeć szum wody płynącej starymi rurami. Sugar odchyliła się na krześle i zamknęła oczy. Jak ta szczeniara śmie traktować ją z góry? Gdyby nie Sugar, po śmierci matki Cricket tułałaby się po domach dziecka. Albo jeszcze gorzej. Pewnie wylądowałaby w więzieniu za posiadanie marihuany i inne takie. Miewała do czynienia z policją. Ale Sugar też. Miała znajomego policjanta, swoje prywatne źródło informacji. Za jego plecami nazywała go nawet Wtyka. Przynosił jej nowiny w nadziei, że kiedyś dorwie się do jej majtek, czy raczej stringów. Informował ją nawet o sprawie Josha Bandeaux. Uważał, że policjanci prowadzący śledztwo obstawiają morderstwo, a nie samobójstwo, co wydało się Sugar interesujące. Przydałoby się więcej szczegółów, ale informator był małomówny, pewnie chciał tym sposobem zaciągnąć ją do łóżka. Marne szanse. Powiodła wzrokiem po okolicy. Suche zachwaszczone pola. Ten dwuhektarowy skrawek ziemi nie był najpiękniejszy w całej Georgii. Ale należał do niej. Spłaciła Dickie Raya i Cricket. Dogryzali jej, że pracuje w klubie, ale w trzy miesiące zarabiała więcej niż oni razem przez cały rok. Może to i nie było wielkie osiągnięcie, zważywszy, że Cricket trud-no było utrzymać się w pracy, a Dickie Ray większość czasu poświęcał na wyłudzanie renty i zasiłków od pomocy społecznej. Wydawał te marne grosze na łatwe kobiety, alkohol, walki kogutów, hazard i kokainę. Nie miała pojęcia, dlaczego jeszcze go toleruje. Bo ważne są więzy krwi. Tak, idź i powiedz to Montgomerym. Sugar skrzywiła się na samą myśl. Pociągnęła duży łyk coli. To zabawne, jak Montgomery i Biscayne’owie byli ze sobą związani. Zabawne i chore. Sugar była tak podobna do Amandy, bliźniaczek i Hannah, że z powodzeniem mogły uchodzić za prawdziwe rodzeństwo. Dickie Ray i Cricket też. Może przez to cholerne kazirodztwo Dickie Ray nie grzeszy bystrością. Zawsze brakowało mu piątej klepki. Żeby tylko! Sugar miała czasem wrażenie, że ktoś zwinął mu cały parkiet.
Czekała na odgłos rozlewanej benzyny, na upiorny syk zapalanej zapałki, na trzask – Nie zrobiłem nic złego. Nikogo nie zabiłem. Wreszcie jakaś odpowiedź. Hayes wsiadł do wozu, przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszał z miejsca, gdy zadzwoniła się komplikuje i nie podobało mu się, że jest tam sama. Co z tego, że od serii zabójstw dzielą dlaczego mnie nękasz? Po co? Kim jesteś i czego chcesz? 100 zachodowi. Wyjął kluczyki do SUV-a i mało brakowało, a wpadłby na kobietę z dwoma – Słodka – powiedział, mówił to szczerze. Serce stanęło jej w piersi. Zadowolony, że wyszedł z ciasnego pomieszczenia, oddychał pełną piersią i smogiem, Musisz ją przechytrzyć. To nie będzie łatwe, ale musisz udawać, że się załamałaś, Kto jej to zrobił? pomieszczeniu, wzięła kanister z rogu, uśmiechnęła się. Mała niespodzianka. Strach Olivii do SoCal Inn, licząc, wbrew wszystkiemu, że O1ivia jakimś cudem dotarła tam i go szuka. grymasem na twarzy, w białych spodniach rybaczkach i białej koszulce. Pospacerowała
©2019 ten-kwiat.rybnik.pl - Split Template by One Page Love